środa, 25 grudnia 2013

" Bo los tak chciał "

   Akcja rozpoczyna się w ostatni dzień szkoły. Ania miała wtedy ostatnią sesję. Studiowała na AWF* w Krakowie. Był to jej przed ostatni rok. Chciała zostać biegaczką narciarską. Mieszkała w Krakowie,więc w zimę mogła do woli jeździć na nartach, ponieważ miała blisko do gór . To było jej wielkie marzenie. Od dziecka pragnęła być taką zawodniczką jak Virpi Kuitunen. Widziała jak ona wygrywa prawie każde zawody PŚ. Była niesamowita, nie miała sobie równych.
   Na studiach w Krakowie Ania miała wiele przyjaciół. W te wakacje zaplanowali wszyscy wakacje w Hiszpanii. Bardzo się cieszyła na ten wyjazd. Musiała odpocząć po wyczerpującym roku szkolnym, a podróż do Hiszpanii była idealnym rozwiązaniem.
- Anka! No gdzie ty się podziewasz? Przecież umówiliśmy się ze znajomymi w barze żeby opić zdaną sesję, a ty gdzieś chodzisz?-zapytała Sonia. Ania nie była osoba bardzo rozrywkową. Wolała spędzić miłe chwile z małą ilością znajomych w kameralnym barze. Musiała być zmuszana do chodzenia i picia z resztą przez Sonie. Była to jej najlepsza przyjaciółka, wiedziała ona wszystko niej. W Ani wiele chłopaków się w tajemnicy kochało. Była taka piękna a do tego bardzo miła. Miała długie brązowe włosy, piwne przepiękne oczy. Ubierała się niezwykle modnie, w końcu jej rodzice byli bogaci. Nie miała ona rodzeństwa więc zawsze mama z tatą przeznaczali całe swoje oszczędności na nią.
- No już, już byłam się pożegnać z nauczycielką. Przecież mamy jeszcze dużo czasu. Umówiłaś się z nimi o 14 a jest dopiero 13:50.-Powiedziała uśmiechnięta Ania, która schodziła ze schodów uczelni Krakowskiej.
-Do baru trzeba długo iść, a pamiętaj jeśli się nawet o minutę spóźnimy to osobiście Cię zabiję! -oznajmiła Sonia
-Dobrze, dobrze...
   Teraz obie dziewczyny szły przez zatłoczone ulice Krakowa. Świeciło piękne słońce, zresztą jak zawsze. Ania uważała że Kraków jest najlepszym miejscem na świecie. Nigdy nie chciała go opuścić. Kawiarnia znajdowała się na Alei Jana Pawła II. Więc od uczelni było dość sporo iść. Chciały jak najszybciej przejść ten kawałek a w razie spóźnienia pójść do mieszkania Ani po tatę aby je podwiózł. 

-Kto będzie?-zapytała Ania
-Nie wiem, chyba Paweł, Arek, Basia, Daniel, Ola i Filip. No i ja i ty. Masz jakieś pieniądze?-zapytała Sonia z ciekawości, ponieważ wiedziała, że Ania ma zawsze portfel przy sobie.
-Mam tylko 5 zł, bo jeszcze dzisiaj przed sesją kupowałam sobie potrzebne rzeczy.-oznajmiła Ania
- Cholera, ja nic kasy nie mam, a jedno piwo kosztuje 3,50 zł.
- To zrobimy tak, ja pójdę do domu po kasę a ty pójdziesz do baru z moimi 5 zł, jak bym w razie czego nie zdążyła.
- Dobrze.
   Szybko Ania pospieszyła do swojej klatki. Jej szpili prawie się popsuły. Długie włosy spadały na spocone czoło. Musiała się śpieszyć, żeby zdążyć. Gdy przybiegła do swoich drzwi na 2 piętrze usłyszała głośne rozmowy rodziców. "Musimy tam jechać" , " Ona sobie sama nie poradzi" "Kiedy ? W całe wakacje ? " " Ania będzie zła". Zaniepokoiło ją to. Szybko wyciągneła klucze i otworzyła drzwi. Rodzice siedzieli przy stole w kuchni. Mama była zapłakana. Ania długo stojąc i wpatrując się w nich czułą, że coś się stało. Jednak nie wiedziała co. Po chwili powiedziała.
-Jezu co się stało? Dlaczego siedzicie tacy smutni?-zapytała zaniepokojona Ania
-Aniu siadaj! Musimy Ci coś powiedzieć.- wtedy Ania usiadła - Twój dziadek w Zakopanym umarł dzisiaj w nocy. Musimy wszyscy jechać na pogrzeb i zostać pomóc babci przez całe wakacje.-Powiedziała ze smutkiem matka
   Nagle coś w Ani pękło. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Siedzą na fotelu spuściła głowę i zaczęła płakać. Tak bardzo kochała dziadka, a teraz on umarł i zostawił ją samą. Z jednej strony czuła wściekłość, ponieważ nie pojedzie do Hiszpanii a z drugiej strony musiała pomóc babci pozbierać się ze straty męża. To było dla niej strasznie trudne. W takich chwilach czuła się okropnie. Lecz  wiedziała, że każdy człowiek musi kiedyś umrzeć. Wiedziała, że na tamtym świecie dziadkowi będzie lepiej i że i tak się kiedyś spotkają.
                                   
                                           ***

   Krzysztof to młody skoczek narciarski. W tym sezonie ma zamiar wystartować PŚ. Jego wielkim marzeniem jest wygrana w tej randze zawodów. Reprezentuje on klub LKS Sokół Szczyrk. Jest przystojnym mężczyzną o krótkich czarnych włosach. Właśnie wyjeżdża na zgrupowanie w Zakopanym. Po raz pierwszy w swojej karierze będzie mógł trenować z takimi zawodnikami jak Kamil Stoch czy Maciej Kot albo Piotr Żyła.  Przerażało go trochę to ale czuł w głębi serca, że jest bardzo szczęśliwy. To motywowało go.
-Krzysiek? Krzysiek? Ile można na Ciebie czekać? -Powiedział Łukasz Kruczek
-No przecież idę! -oznajmił Krzysiek Biegun.
-Wsiadaj i jedziemy! -Rozkazał u trener. Gdy wszedł do busa nie wiedział co ma powiedzieć. Nigdy jeszcze nie rozmawiał z takimi utytułowanymi skoczkami. Poczuł,że się trochę wstydzi. Nagle usłyszał, że ktoś go woła. Był to głos samego mistrza świata w skokach narciarskich.
-Część młody. Jak tam stresujesz się? - odezwał się Kamil
-Część wszystkim, jestem Krzysiek, Krzysiek Biegun! Tak bardzo!-oznajmił Krzysztof
-Nie bój się, nie masz czego. Skoczymy po trzy skoki i do domku. Też tak miałem jak zaczynałem.-Pocieszał go Kamil
-Dobrze.
   Podróż była bardzo miła. Poznawał się ze wszystkimi. W końcu dojechali. Skocznia w Zakopanym wyglądała zniewalająco. Krzysztofowi aż łezka w oku się pojawiła.Promienie słońca, które na nią padały rozjaśniły ją niezwykłym blaskiem. W tym samym momencie koło niego pojawił się Kamil.
-Przepiękna prawda? Też miałem takie same uczucie jak pierwszy raz tu miałem skakać.-powiedział Kamil
- Jezu ona jest wspaniała. Humor od razu mi się poprawił. Już się nie boje.
   Stojący za plecami mężczyzn Łukasz słyszał całą rozmowę.
-Ej poeci chodźcie się wypakować i zmiatać na górę bo zaczynamy skakać. -pospieszył ich.
  Zaczęli się wypakowywać. Wzięli swoje komplety nart na plecy i popędzili na kolejkę aby przygotować się do swoich treningowych skoków. Jak Kamil wcześniej powiedział było ich po trzy na każdego zawodnika. Warunki były doskonałe. Lekki wiatr pod narty mógł nieść skoczków na 130 m. Krzsiek czuł że ma bratnią dusze w zespole. Był nim Kamil, który od samego początku wspierał go. W kolejce wiozącej zawodników cały czas z nim rozmawiał. Opowiadał mu jak najlepiej ułożyć sie na rozbiegu, jak wybić się z progu żeby wylądować jak najdalej. Czuł, że to będzie jego skocznia. Wydawało u się, że będzie daleko lądować. Gdy wysiedli na górze, Krzysiek wyjął swój kombinezon i powoli zaczął się w niego ubierać. Było gorąco więc nie zasuwał swojego czerwonego stroju. Wziął narty i zeszedł z góry aby przygotować się do swojego skoku. Miał skakać jako drugi. Po Dawidzie. Widząc rozluzowanego Dawida poczuł, że nie ma się czego bać. Pierwszy skoczek wylądował na 120m , jak zwykle wysoko wybił się a później spadł. To jego był głównym problemem. A teraz Krzysiek. Siadł na belce i jego serce zaczęło szybciej bić. Widząc że Łukasz machnął swoją chorągiewką, wystartował. Ułożył się tak jak Kamil kazał, zresztą wszystko robił jak powiedział mistrz. Wylądował z telemarkiem na 135m. Zaczął się bardzo cieszyć. Z powrotem wrócił na górę aby oddać drugi skok. Kamil podszedł do niego i przybił mu piątkę.
-Brawo młody, świetny skok! - Powiedział Kamil
-Dzięki, stosowałem się do twoich wszystkich cennych rad. Dlatego wylądowałem tak daleko. Dziękuję, że mnie wspierasz i doradzasz mi, to dla mnie bardzo ważne.-powiedział Krzysiek 

-Jesteś nowy w zespole, to ważne żeby Ci pomóc. Pamiętam jak Adam  wspierał mnie jak zaczynałem. -oznajmił Kamil
-Jeszcze raz dzięki bardzo, to miłe z twojej strony.
   Rozmowę przerwał Maciek, który wleciał do pokoju przygotowywań do skoków.
-Kamil teraz twoja kolej, szybko teraz ty! -Powiedział
-Ok ,ok .Już idę
  Teraz został tylko Maciek i Krzysiek. Stali koło siebie wpatrując się. Nie znali się jeszcze.Nagle Maciek powiedział.

-Cześć, jestem Maciek.
-Hej, mam na imię Krzysiek. Jestem tu nowy jak zauważyłeś. Ile skoczyłeś?-zapytał się
-125m. Słyszałem że ty 136m. Gratulację.-powiedział Maciek
-Dzięki. Chodzi idziemy na rozbieg popatrzeć.-oznajmił Krzysiek
   Szli czekając razem na swoje skoki. Usiedli na schodku i wpatrywali się na innych zawodników.
Maciek w swoim niebieski kombinezonie wyglądał świetnie. Miał na nosie czarne dizajnerskie okulary, w których wyglądał bardzo przystojnie. Nie wątpię, że w tym momencie każda dziewczyna wpatrywała się na niego jak w największą gwiazdę filmową. Rozmawiali o życiu, o skokach, miłości.
-Widzę, że Kamil Cie wspiera.-powiedział Maciek
-Tak, i to bardzo.-odpowiedział

-On każdego tak tratował. Na samym początku jak zaczynałem skakać w kadrze, też dzięki niemu nie bałem się. Jest takim dla nas starszym bratem, który w każdej złej chwili będzie cię wspierał. Pamiętaj że ty także możesz do mnie przyjść w każdej trudnej chwili.Pomogę Ci!-powiedział starszy kolega
-Dziękuję to bardzo miłe to co powiedziałeś, będe o tym pamiętał. A teraz chodzimy bo za chwile skakamy.
   Zeszli na sam dól. Pierwszy na belce usiadł Maciek. Przy jego skoku był duży wiatr. Maciek miał duże problemy z lądowaniem. Z wielkim trudem oraz w głębokim przysiadzie wylądował na 130 m. Widząc że wiatr się wzmaga, Krzysiek usiadł na belkę. Przeżegnał się i wystartował. W locie czuł duże podmuchy wiatru z prawej strony. Lecz nie dawał mu się. Wachlowało nim bardzo mocno. Przy lądowaniu miał problem ale skok ustał i ostatecznie wylądował na 135m. Nagle usłyszał głos za sobą. Głos był Kamila , który czekał na Krzyśka na dojeździe .
-Brawo, brawo! Najlepiej z nas wszystkich skakałeś! Należy Ci się nagroda. -Powiedział Kamil
-Tak to prawda! Idziemy wszyscy na piwo!- dodał Maciek
-Jak to przecież jeszcze trzeci skok? - zapytał się Krzysiek
- Trener odwołał trzeci skok. Za bardzo złe warunki.Wiatr wieje ponad 3m/s. W takich warunkach nie da się skakać. Jedziemy teraz do domu i umawiamy się na 20 w dobrym zakopiańskim pubie na piwo.-Powiedział Kamil
-Dobrze!- odpowiedział Krzysiek
   Wszyscy już przebrani skoczkowie weszli do busu i obmawiali z trenerem swoje skoki. Krzysiu był zadowolony ze swoich najlepszych skoków w drużynie. Wracali z bardzo wesołymi humorami. Pogoda się niestety popsuła. Już nie świeciło słonce, tylko padał deszcz.  Zaczął wiać duży wiatr. Lecz to nie przeszkodziło aby oblać swoje skoki.


*AWF-Akademia Wychowania Fizycznego
---------------------------------------------------------------------

Och skończyłam :) Mój pierwszy rozdział. Myślę, że Wam się spodoba. Napisałam w prologu, że pierwszy rozdział pojawi się w sobotę a tu proszę. To wyniki nudy świątecznej. Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania.

Przeczytałeś/łaś = Skomentuj

Pozdrawiam Milena

PS. Następny rozdział będzie jak najszybciej :*

8 komentarzy:

  1. Nawet fajne. Dobrze się zapowiada ;) . Powiem ci, że dobrym pomyłem jest żebyś zrobiła zakładke bohaterowie. Życzę weny i zapraaszam na mój blog www.skokiimuzyka.blogspot.com jak masz jakieś pytania to tsm masz zakładke kontakt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ! :) Na 100 % zrobię zakładkę :)
      OK już pędzę na twojego bloga :)

      Usuń
  2. Świetnie to napisałaś, bardzo mi się podoba, szybko pisz drugi rozdział. :) Powodzenie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 A rozdział drugi już napisany, już czeka :)

      Pozdrawiam Milena :)

      Usuń
  3. Fajnie się zaczyna , czekam na nn .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz :*
      Już jutro następny :)

      Pozdrawiam Milena :)

      Usuń
  4. Przeczytałam i jeśli się nie obrazisz to mam parę sugestii. To twój pierwszy blog, więc myślę że pewne wskazówki będą Ci pomocne.
    po pierwsze mieszasz czas akcji- raz historia jest opowiadana w czasie przyszłym by potem nagle czas zmienił się na teraźniejszy, a po drodze na przeszły. najlepiej byłoby dla Ciebie wybrać jednen i się go trzymać- unikniesz chaosu.
    po drugie przedstawianie wszystkich bohaterów tylko od najlepszej strony jest troszkę monotonne. oni też są ludźmi i z pewnością mają wady, a ich sprytne i umiejętne opisanie dodaje wiarygodnosci- np. " anka nie mogła się powstrzymać od niemiłego komentarza. zresztą od zawsze miała tendencje do nadmiernego gadulstwa, co mścilo się na niej niejednokrotnie ".
    po trzecie poświęć trochę więcej miejsca na opis przeżyć wewnętrznych bohaterów. z pewnością mają w głębi duszy więcej odczuć, niż zauważenie, że Maciej wygląda przystojnie w okularach. po za tym nakreślenie wyglądu przyrody i otoczenia też wiele wnosi .
    mam nadzieję, że nie obrazisz się za to co napisałam. broń boże nie zrobiłam tego, żeby Ci zaszkodzić albo zniechęcić. pamiętam po prostu, że kiedy ja zaczynalam to każda podpowiedz była dla mnie na wagę złota. z ciekawości spojrzałam ile masz lat i jestem pod dużym wrażeniem, bo jak na Twój wiek piszesz bardzo dobrze i masz wielki potencjał. wszystko, także pisanie, można doskonalic, zwłaszcza, że jak zdążyłam już zauważyć - masz talent :)
    historia mnie zaciekawila i z pewnością będę ja śledzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za twoje cenne rady. Oczywiście, że się nie obrażę. Oto mi właśnie chodziło, aby ktoś powiedział mi jakich błędów unikać w pisaniu opowiadań. Jeszcze raz serdecznie dziękuję
      Pozdrawiam Milena.

      Usuń