środa, 22 stycznia 2014

"Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości."

   Trwali tak do chwili, w której zadzwonił telefon Ani. Na ekranie leżącego na stoliku IPhone, widniała wiadomość od rodziców dziewczyny.
-Przepraszam, nie wiem co mnie do tego poniosło. To już się nigdy nie powtórzy.-zaczął przepraszać Krzysiek
-Nie no, to moja wina.- skomentowała dziewczyna- może o tym zapomnijmy i dajmy sobie spokój.
-Tak, tak.
   Ania wzięła komórkę do ręki i ujrzała SMS o treści


"Ania gdzie jesteś? Martwimy się. Zadzwoń "


   Dziewczyna postanowiła, że opuści Krzysztofa. Chciała ochłonąć po wydarzeniach, które miały miejsce. Czuła się z tym po prostu głupio. Nie wiedziała co o tym sądzi Krzysiek. Mimo ,że odczuwała do niego miłość, zaniepokoiło ją to, że on powiedział "że to nie już nigdy nie powtórzy". Wtedy jeszcze bardziej myślała nad odpowiedzialnością, za popełniony czyn.

-Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Napisz do mnie SMS lub zadzwoń
jak ci poszło ze znalezieniem lokatora.- powiedziała dziewczyna
-Ale dlaczego musisz już iść. Poczekaj, ja cię odwiozę.-skomentował Krzysiek
-Nie, nie trzeba już wystarczająco byłeś dla mnie dobry. Wspaniale spędziłam z tobą czas. -odpowiedziała Ania
-Okej, ale na pewno sobie poradzisz?- zapytał
-Na 100%
   Wzięła torebkę oraz sweterek i wyszła przez duże drzwi. Deszcz już nie padał więc nie musiała biec na 10 cm koturnach. Zamówiła taxi i pojechała do swojego rodzinnego domu. 

   Na miejscu była dość szybko. Zapłaciła za podróż i weszła do mieszkania. Tam czekali już na nią zdenerwowani rodzice. Gdyż babcia wyszła z domostwa, nie powiedziała o planach córki. Ania choć miała już 20 lat, to i tak była bardzo kontrolowana przez opiekunów. Nie raz chciała uciec ze swojego domu.
-Moja droga panno, o której się wraca? -zapytała matka
- O tej co widzisz. - odpowiedziała ze złością dziewczyna
- Jak ty się odzywasz do matki?- skomentował ojciec
- Czy wy chociaż raz nie możecie być normalni, jak inni rodzice? Jestem już pełnoletnia, mogę wracać o której mi się podoba.
-A więc dobrze, rób jak uważasz. Ale jak przyjdziesz z płaczem do mnie lub do ojca to zobaczysz co się będzie działo.-powiedziała matka

-Dziękuję. - odpowiedziała z sarkazmem Ania.
   Dziewczyna ze złością poszła na górę. Rzuciła torbę na łóżko i poszła się zmyć cały makijaż oraz zmienić ubranie. Była godzina 20:30, kiedy położyła się spać. Zmęczona była całym dniem.


Następny dzień.

  
   Wstała o godzinie 9:00 obudzona, wiadomością od chłopaka, z którym się wczoraj całowała. Była zaskoczona tekstem SMS'a.


"Wstałaś? Jeśli tak, to w ramach przeprosin, zapraszam Cię na zwiedzanie mojej rodzinnej miejscowości. O 12 będę pod twoim domem."


      Gilowice były oddalone od Zakopanego o 90 km. Sama nie wiedziała czy jechać, czy nie. Samo zastanawianie się, zajęło jej prawie dwie  godziny. Musiała podjąć właściwą decyzje.Byłą godzina 10 kiedy zaczęła się powoli ubierać. Założyła jeasny z house, czarną bokserkę a no to kurtkę jeansową. Zeszła na dół aby zjeść jakieś śniadanie. Tam czekała już matka.
- Dzień dobry. Wstałaś? Przepraszam że wczoraj tak się zachowałam. Trochę przesadziłam. - powiedziała kobieta
- Nic się nie stało. Rozumiem Cię że się martwisz. Chciałabym Cię powiadomić o tym, że dzisiaj cały dzień mnie nie będzie w domu.-odpowiedziała dziewczyna
-Okej. A mogę wiedzieć gdzie jedziesz?-zapytała się matka
-A więc poznałam wspaniałego chłopaka, który mnie zabiera na zwiedzanie okolicy. Mamy jechać do jego rodzinnego domu.- skomentowała
- Dobrze.
   Ania zjadła jak zazwyczaj tosty z szynką i serem. Był to jej ulubiony zestaw. Nie dbała o kalorie. Miała taką figurę jak najlepsze modelki. Jadła co tylko chciała. 

   Do wyjścia została jej ostatnia godzina. Postanowiła, że się  odpowiednio przygotuje. Umalowała sobie jasne cienie na oczach. Rzęsy podkreśliła dość wyraźnie maskarą "Twist up the volume". Nie przebierała się, tylko zostawiła takie same ubrania. Wzięła mały plecaczek w ręce. Włożyła do niego kilka kanapek, tymbarka portfel oraz inne szpargały. Pakowanie zajęło jej dość długo. Krzątała się po pokoju patrząc co jeszcze może wziąć. Zapomniała o czasie.
    Nagle usłyszała krzyk matki, ponieważ od paru minut pod drzwiami domu stało
Suzuki Krzyśka.
-Ania! Szybciej, pospiesz się! - zawołała mama
-Już, już.
   W nerwach zamknęła drzwi swojego pokoju. Zeszła schodami na dół. Pożegnała się z matką i przez okno kuchni ujrzała Krzysztofa czekającego na nią na dworze. Pojawił się na jej buzi ogromny banan. Krzysiek widząc wyglądającą przez okno Anie także się ucieszył. Dziewczyna wzięła jeszcze od mamy dodatkowe pieniądze na drogę i wyszła aby się przywitać z chłopakiem. Na dzień dobry pocałowali się symbolicznym pocałunkiem w policzek.
-A więc witaj! -powiedział Krzysiek
-Dzień Dobry. Co u pana słychać?- odpowiedziała Ania
- A bardzo dobrze. Proszę wsiadaj.- Skomentował Krzysiek. Otworzył jej drzwi od samochodu jak prawdziwy
dżentelmen. Później sam ominął cały samochód i wszedł do środka. 

-Zabieram Cię go Gilowic. Tam się wychowałem. To jest wspaniała miejscowość. A po za tym mam tam dla ciebie  niespodziankę.-zainformował Krzysiek
- Ooo mi już się podoba. A więc jedźmy!

------------------------------------------

Dość szybko napisałam ten rozdział. Miałam troszkę więcej czasu, to chyba dlatego. Cały poświęciłam mojej głównej bohaterce Ani. Dziękuję za wszystkie dodane komentarze. 

Pozdrawiam Milena

Przeczytałeś/łaś=Skomentuj

czwartek, 16 stycznia 2014

"Podróż do szczęścia"

   Podróż spędzona była w miłej atmosferze. Mimo padającego deszczu oni mieli uśmiech na ustach. Dom Krzyśka znajdował się niedaleko skoczni. Przejechanie kilkunastu ulic zajęło im niespełna 15 minut. Ania która wyszła z samochodu oniemiała
- Matko jakie ty masz dom. - Powiedziała
- Dzięki. Starzy mi odpisali. Cała chata dla mnie. Nie mam rodzeństwa to jestem tylko jeden sam w tym wielkim domu.-odpowiedział chłopak
- To patrz z jednych spraw jesteśmy tacy sami. Ja też jestem jedynaczką. - skomentowała dziewczyna
- Masz kluczę i leć szybko do domu bo jeszcze się przeziębisz.
   W czasie gdy Krzysiek wypakowywał swój sprzęt narciarski, Anka podziwiała domostwo Krzysztofa. Dom wydawał jej się przepiękny. Zawsze marzyła o takim. Wielki ogród, w którym znajdują się przeróżne krzewy, budynek piętrowy z ogromnym tarasem. " Willa godna prezydenta" pomyślała. Gdy przekręciła klucz ujrzała gigantyczny salon, z którym połączona była jadalnia wraz z kuchnią. Sześćdziesięcio calowy telewizor był umieszczony na północnej ścianie. Podeszła do niego i zobaczyła wiele płyt za tytułowych " MOJE SKOKI" "CO MAM JESZCZE POPRAWIĆ". Było ich mnóstwo. Wszystkie były związane ze skokami.
-I jak ci się podoba?- powiedział Krzysiek, który wszedł do domu.
-Jejku, twój dom jest przepiękny. Taki wielki. Jest 3 razy większy od mojego.
-Dziękuję. Dla mnie jest to udręka mieszkać w takim domu. 

-Dlaczego?
-No pomyśl, chciałabyś mieszkać sama i mówić do ścian.
-Nie myślałeś o lokatorze?
-Nie ale to jest dobry pomysł. Muszę zrobić ogłoszenia. 

-O bardzo chętnie pomogę, nie mam nic do robienia u mnie w domu to do tego się chociaż przydam. No chyba, że togo nie chcesz.
-Oczywiście, że chce żebyś została. Nasza randka na skoczni się nie udała to ją teraz spędzimy świetnie. A teraz chodź usiądźmy i może coś zjemy.

   Gdyż obaj potrafili przypalić wodę na herbatę, postanowili zamówić pizze. Uważali że chwile spędzone razem były najlepsze. Siedząc na sofie rozmawiali o jak najlepszym spędzeniu wakacji. On miał przed sobą dużo zgrupowań w wielu krajach Europy, a ona postanowiła że zostanie w Zakopanym. Co niemiara rzeczy ich łączyła. Nie dość że mieli tyle samo lat to jeszcze  takie same zainteresowania. Uważali siebie za najlepszych przyjaciół, chodź znali się nie długo.
   W jednym momencie coś zatrąbiło za oknem. Gotowa pizza znajdowała się w aucie, które czekało na właściciela domu. 

-30zł się należy-powiedział dostawca pizzy
-Oczywiście proszę.
   Krzysiek wziął zamówienie i poszedł do domu. Wraz z Anią siadł przy stole i zaczęli omawiać sprawę z lokatorem. Na samym początku postanowili zrobić ogłoszenia informujące o szukaniu współlokatora Krzysztofa. Chłopak wyjął duży papier i położył go na stole, na którym obok było jedzenie. Na plakacie miał istnieć napis:


Ogłoszenie!
Poszykuje chętnego na zostaniem współlokatorem mojego domu. Adres mieszkania to osiedle Kasprusie, Zakopane , dom nr 25*. Jeśli jesteś zainteresowany ogłoszeniem zadzwoń do mnie. To mój numer : 546 649 224*.
   Pisanie zajęło im krótko. Cały plakat był prawie gotowy. Zostały im jedynie ostatnie poprawki.  Siedzieli koło siebie. Wpadrzeni na swoje dzieło byli naprawdę zadowoleni. Wyszło im naprawdę świetnie.
   Ania wzięła kolorowy mazak do ręki aby nanieść ostatnie poprawki. Trzymając przez dłuższą chwilę w ręce, nagle go upuściła. Spadł pod stół. Krzysiek chcąc być uprzejmym schylił sie po niego, lecz nie za uwarzył, że Ania robi to samo. Będąc pod stołem ich głowy znajdowały się na takiej samej wysokości. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. W jednej chwili ich twarze przysunęły się do siebie. Obaj czuli, że w ich brzuchach szaleją motylki ze szczęścia. Po krótkim czasie ich usta się połączyły w romantycznym pocałunku.
*Przypadkowe dane



--------------------------------------------------------


A więc jest już 4 rozdział mojego opowiadania. Trochę musiałam się zmusić do pisania, bo według mnie małe zainteresowanie jest blogiem. Bardzo się oczywiście cieszę, że dostaje pytania "kiedy będzie kolejny rozdział". To dla mnie bardzo ważne że osoby są zaciekawione kiedy napiszę. To bardzo mnie motywuje. Liczę na wasze komentarze pod postem.

PS. Kto wybiera się do Zakopanego?

Pozdrawiam Milena

Przeczytałeś/łaś = Skomentuj

niedziela, 12 stycznia 2014

Informacja !

Cześć! :)
Mam dla was ważną wiadomość! Na razie nie mogę dodać kolejnego rozdziału. Jedną z przyczyn jest brak weny ale także brak czasu. No wiecie co teraz jest wszystkie poprawianie ocen. Mam nadzieje że postaram się dokończyć 4 rozdział(który już połowie gotowy na niedzielę tj. 19 styczeń. Przepraszam was za to ale niestety musiałam tak zrobić.


-------------------------------------------

GOTOWI NA KONKURSY W POLSCE? WYBIERA SIĘ KTOŚ?

PS.JEJKU ŻEBY MORGI WRÓCIŁ NA IO <3 

Pozdrawiam Milena

sobota, 4 stycznia 2014

"Codzienna rzeczywistość nie jest taka zła"

   Całą wczorajszą noc Anka myślała o zdarzeniach, które przytrafiły jej się pubie. Krzysiek wydawał jej się naprawdę miłym chłopakiem. Cały czas rozmyślała po co zgodziła się na jego zaproszenie. Może on zaprosił ją tylko dlatego, że był pijany a może dzisiaj już jej nie pamięta. On nawet nie wziął od niej numeru telefonu. Zadawała sobie jedno pytanie jak on się z nią skontaktuje. Miała mętlik w głowie. Nie wiedziała co ma zrobić. Iść czy nie iść?
   Spojrzała na zegarek.
-10. Trzeba wstawać.-Powiedziała
   Wstała z łóżka i pobiegła do toalety. Okropnie się źle czuła. Głowa chciała jej pęknąć, tak ją bolała. Powoli rozczesała swoje piękne długie czarne włosy, które były dużo razy malowane, ponieważ widać było odrosty. Umyła zęby i postanowiła się ubrać. Założyła jeansy z Reserved, bluzę z Cropp'a oraz czarne Vans'sy. Zeszła schodami na dól do kuchni aby przygotować sobie śniadanie. Klatka schodowa była kręta. Grube drewniane schody nie wydawały hałasu gdy schodziła po nich Anka.
   Ujrzała swoją babcię, która krzątała się po dużej kuchni. Przygotowała jej ulubione tosty. Przy tym czarna kawa była idealna. Lecz nie koniec dobrych informacji dla Ani na dziś. Babcia miała dla niej niespodziankę. 

- Mam dla Ciebie list.-powiedziała babcia
-Do mnie? Od kogo?- pytała z wielkim zainteresowaniem
-Nie wiem od kogo, zauważyłam go pod drzwiami dziś rano.Proszę
   Ania otworzyła kopertę w której był list.


Kochana Aniu! 
Za pewnie jeszcze śpisz, ale nie wiem w którym pokoju. Jak bym wiedział to bym ten list włożył do okna. Dobrze ale przejdźmy to konkretów. Nie chce pisać długo, bo bym Cię zamęczył. Nie mam do Ciebie numeru telefonu wiec musiałem napisać do Ciebie list. Trening zaczyna się o 14:00. Będę czekał na Ciebie przy wejściu. Nie odejdę aż dopóki ty nie przyjdziesz. To jest mój numer telefonu w razie problemów zadzwoń 948-291-660.
 Krzysiek
   
   Przeczytała go z zaskoczeniem. Nigdy jeszcze nie dostała listu od chłopaka. Uważała to za bardzo romantyczne. Z rana miała wątpliwości czy iść na trening do Krzyśka czy nie iść. Lecz postanowiła, że wybierze się na Wielką Krokiew. Była godzina 11:30, więc pomyślała, że weźmie gorącą kąpiel przed wyjściem.
   Chciała się odprężyć i zrelaksować. W łazience zapaliła świeczki i puściła muzykę. Napuściła pełną wannę wody powoli zanurzyła się w niej. Rozmyślała o życiu. O jutrzejszym pogrzebie dziadka, o rodzinie i o Krzyśku. Myślała że Krzysiek ma ją jako jednorazową przygodę i że zapomni o niej, a tu ten list. Czuła zakłopotanie. Nigdy żaden chłopak nie zabiegał tak o nią.
   Kąpiel trwała 2h. Miała jeszcze godzinę do wyjścia więc chciała się jak najlepiej przygotować. Było lato, więc postanowiła się ubrać w śliczną sukienkę z H&M. Do tego założyła czarny sweterek z  House'a. A na nogach miała wysokie koturny na ozdobnym obcasie z Reserved. Wyprostowała swoje włosy prostownicą. Makijaż miała średnio mocny. Ciemne cienie podkreślały jej piękne czarne oczy. Wyglądała zniewalająco. Całe szykowanie zajęło jej pół godziny. Zeszłą na dół aby powiedzieć babci, że idzie się spodkach z kolegą i wróci późno.
   Zamówiła taxi i pojechała na trening skoczków narciarskich. Droga była dość długa. Trudno się jechało przez zatłoczone ulice Zakopanego. Lecz czego można było się innego spodziewać. Były wakacje. Ludzie przyjeżdżali aby tu odpocząć. Zakopane Anka uważała za swój drugi dom. Znała go od podszewki. Czuła się tutaj jak ryba w wodzie. W końcu w dzieciństwie była na przerwie w nauce u dziadków.    
   Ujrzawszy Krzyśka czekającego przy bramie głównej pojawił się na jej buzi uśmiech. On także był zadowolony z przyjazdu dziewczyny. Wysiadła z taksówki i popędziła do Krzysztofa aby się z nim przywitać.
   Przywitali się symbolicznym pocałunkiem w policzek. Ania w głębi serca czuła, że jest szczęśliwa z tego że widzi chłopaka. Według niej źle postąpiłaby nie przychodząc tutaj.
-Przepięknie wyglądasz. Dobrze, że przyszłaś. Już nie mogłem się doczekać kiedy przyjedziesz tu do mnie.-powiedział Krzysiek
-Dziękuję. Miło Cię widzieć. A no i dziękuję za list. Wyślę Ci mój nr SMS. - odpowiedziała
-Okej. Chodźmy bo się spóźnimy. - odpowiedział
   Krzysztof wziął pod ręce Anię i razem poszli ku skoczki. Chłopak oprowadził ją. Byli ze sobą szczęśliwi. Nie musieli przed sobą nikogo udawać. W swoim towarzystwie czuli się swobodnie.
-Proszę tutaj jest twoje miejsce. Specjalnie w pierwszym rzędzie, żebyś mogła mnie obserwować.-Oznajmił z uśmiechem młody skoczek 

-Oh. Dziękuję. Jakiś ty miły. -odpowiedziała.
   Ania usiadła na widowni. Chłopak niestety ale musiał już iść na swój skok próbny. Dziewczyna obserwując skocznie ujrzała lecącego skoczka, który lądował na 130m. Był to Kamil. Mężczyzna po swoim oddanym skoku podszedł do dziewczyny siedzącej na trybunach skoczni w Zakopanym.
-Cześć! Fajnie, że przyszłaś. Krzysiek jest zadowolony. Widziałem, że chodzi cały czas uśmiechnięty. -powiedział MŚ
-Naprawdę, nie widziałam. Wczoraj wiele się działo. Dzisiaj miałam mętlik w głowie.-skomentowała
-Nie bój się Krzysiek to dobry chłopak, nie zrobi Ci krzywdy, być tego pewna. -odpowiedział Kamil - Dobra muszę już iść przygotowywać się do kolejnych skoków. A teraz się patrz bo nie długo twój mężczyzna będzie skakał -dodał z uśmiechem
   Nie musiała długo czekać. Około 5 minut po rozmowie na buli pojawił się cień lecącego skoczka. Był nim Krzysiek . Lądował w pięknym stylu na 136m.Zadowolony z siebie podniósł obie ręce do góry w ramach triumfu nad skokiem. Świetnie skakał na tej skoczni. Czuł się tutaj dobrze.
Stał na zeskoku gdy dziewczyna do niego podleciała.
- Brawo, brawo. No, no, no powiem Ci Krzysiu, że to był bardzo dobry skok. -pogratulowała mu dziewczyna.
-Dziękuję. Ja juz ostatni raz skakałem. Oddałem trzy równe i dalekie skoki. Idę się przebrać i wracam do ciebie. Czekaj tu na mnie i nie odchodź.-powiedział
-Dobrze dobrze.-odpowiedziała
   Ania usiadła na krzesełku. Myślała o tym co powiedział jej Kamil. Także coś czuła do Krzyśka. Pomyślała, że się zmieniła od wyjazdu z Krakowa. Nigdy czegos takiego by nie zrobiła co teraz robi. To było po za jej galaktyką, żeby umawiać się z chłopakiem, którego nic nie zna a poznała go dzień przed randką. Czuła, że będzie coś na rzeczy.
   Nagle ktoś zakrył jej oczy. W pierwszej chwili nie wiedziała kto oraz troszeczkę się przestraszyła. Gdy sie odwróciła ujrzała Krzysia. Usiadł koło niej. 
- I jak Ci się tutaj podoba? Pięknie prawda?-Zapytał się młody skoczek
-Bardzo fajnie, bardzo fajnie.Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie.-odpowiedziała
- Nie ma za co. Może to głupio zabrzmi ale chciałem żebyś tu ze mną była.  
- Powiem Ci szczerze, że dziś rano nie chciałam tutaj przyjść. Myślałam, że wczoraj co się stało było jednorazowym incydentem. Jednak gdy dostałam twój list to się zmieniło. Poczułam, że ja coś dla ciebie znaczę. Że nie jestem dla ciebie obojętna.
- Nie jesteś dla mnie obojętna. Wtedy w pubie nie chciałem iść zamówić piwo, chciałem podejść do ciebie zagadać, lecz ty mnie wyprzedziłaś. To był najpiękniejszy moment gdy ujrzałem ciebie przy barze.
-Naprawdę? -zapytała zdziwiona. Czuła to samo co on.
-Tak.
   Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę. Gdy nagle ujrzeli  chmury, które wychodziły za obiektu do skakania. Czarne, duże, które niosą w sobie hektolitry wody. To typowe do gór. Nie widzisz nadciągających chmur, a gdy już nadejdą musisz szybko zwijać. Trener Kruczek ujrzawszy je dał nakaz zjechania na dół i udania się do busu czekającego pod skocznią. Ania przestraszyła się ponieważ zaczynał już padać deszcz a ona nie miała do kogoś iść. Na szczęście Krzysztof miał samochód. Suzuki Grand Vitara stał tuż za wyjście. Postanowiła, że zapyta się go czy ją nie podrzuci do domu.
-Krzysiek za chwilę zacznie padać deszcz. Mam wielką prośbę do ciebie. -zapytała, gdy pierwsza kropelka spadła jej na twarz
-Spokojnie. No jaką?-skomentował
-Czy mógłbyś mnie zawieść do domu? Jestem mokra, muszę się przebrać. Było świetnie i na pewno o tobie nie zapomnę ale muszę iść do domu.-oznajmiła
-Mam lepszy pomysł. Wpakuję moje narty do samochodu i pojedziemy do mnie. U mnie w domu się przebierzesz bo na pewno znajdą się jakieś ubrania. Później zjemy kolacje i odwiozę Cię do twojego domu.-zaproponował mokry mężczyzna
   Ania po dłuższym namyśle odpowiedziała
-Dobrze. Ale pamiętaj o 10 mam być w domu. - powiedziała z uśmiechem na twarzy
   Rozpętał się ogromny huragan. Pioruny waliły raz za razem. Oboje siedzieli w aucie.  Wsłuchani w ulubiony kawałek Ani, który leciał w radiu, wpatrywali się w niebo.
  
----------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM!  
Wiem, że długo nie pisałam. Cieszy mnie to że dostawałam pytania na Asku kiedy będzie kolejny rozdział. Miło mi że ktoś to czyta.


A więc jest 3 rozdział. Wiem że jest troszeczkę przymulasty ale ostatnio nie miałam weny do pisania. Wiem, że popełniłam te same błędy, muszę popracować na pisaniem. Obiecuję że kolejny rozdział będzie za tydzień. W razie jakichkolwiek pytań piszcie do mnie na asku oraz na mój e-mail.

Mój ask ------> www.ask.fm/milka2082

Mój adres e-mail ------>milka2082@interia.eu
Przeczytałeś/łaś = Skomentuj

Pozdrawiam Milena