piątek, 25 lipca 2014

9. Jednak życie stawia nam ciągłe wybory. ❤

   Chłopak siedział wmurowany w krzesło. Nie wiedział co ma odpowiedzieć na propozyjce jaką dał mu trener polskiej kadry skoczków narciarksich. Oczywiście szkoleniowiec myślał że to zaniemówienie było spowodowane radością ogarniającą sportowca, który dostał tak wspaniałą ofertę pracy z tak utytułowanym sportowcem. Jednak to było wywołane smutkiem odjazdu od swojej ukochanej. Wiedział że taka możliwość da jemu szanse do kształcenia się i poznawania innych sposobów skakania. Cały tok myślenia przerwał w jednej chwili dotychczasowy trener skoczka.
 


-Krzysiek, Krzysiek? Jesteś jeszcze tutaj z nami czy już odfrunąłeś do Austrii? - Zapytał trener
- Na razie jestem lecz nie wiem czy odfrunę dalej.- odpowiedział 

- Jak to? Chcesz zaprzepaścić taka szanse?
- Łukasz odpowiem Ci jutro, muszę z kimś bardzo ważnym przedyskutować to.
- Dobrze, zatrzymam tobie to miejsce, lecz jeśli nie odpowiesz mi do godziny 15:00, jedzie ktoś inny.
- Okej.


   Krzysztof wyszedł z restauracji i wsiadł do swojego auta stojącego przed nią. Czuł ciarki na placach gdy pomyślał o trudnym wyborze. Mógł rozwinąć swoją karierę lub zostać z ukochaną do końca wakacji. I jeszcze sprawa lokatora. Jak Andreas mógł poradzić sobie z całym mieszkaniem chłopaków. W tej chwili potrzebował dobrego przyjaciela, który pomógł mu w pojmowaniu tak trudnych decyzji.
   Choć była późna godzina postanowił że pojedzie do domu swojego najbliższego kolegi. Krzysiek wiedział że Kamil pomoże mu w tym.
   Dom Stochów znajdował się na pięknym osiedlu. Wszędzie były drzewa i można było się poczuć jak na wsi. Bez szumu samochodów i całych odgłosów miasta. Kamil cenił sobie takie miejsca, których po ciężkim treningu mógł spokojnie odpocząć i wyluzować się przed zawodami. Za to żona Kamila, Ewa kochała naturę i całą przyrodę. To miejsce było dla nich obojga czymś niezwykłym.
   Do dłuższej chwili Krzysiek dojechał do miejsca zamieszkania bardziej 
utytułowanego skoczka . W oddali zobaczył go stojącego w oknie balkonowym, które było zwrócone na ulice. Chłopak czuł, że w tym momencie najlepsza będzie rozmowa w Kamilem, który był starszy od niego i już coś w życiu przeszedł.
   Chłopak wyszedł z samochodu i kierował się do drzwi wejściowych państwa Stochów. Nie wyczekiwał długo przed drzwiami bo od razu pojawił się w nich Kamil.
 


-Cześć, co się stało? Właź do środka. -Przywitał się pierwszy, Mistrz Olimpijski .
- Kamil musimy pogadać. Mam mętlik w głowie nie wiem co mam zrobić.-Odpowiedział
-Siadaj opowiadaj.- Skomentował.
 


   Siedli razem na kanapie. Chłopak zaczął opowiadać swoją historie. Po dłuższej chwili skończył i rozpoczął słuchać co jego starszy kolega mówi.
 


- Słuchaj wiem jak się czujesz. Przeżyłem do jak byłem w twoim wieku. Zaczęło się tak samo. Zakochałem się w dziewczynie która przyjechała do rodziny do Zakopanego. Spędzaliśmy każdą chwile. Byliśmy w sobie zakochani po uszy, gdy pewnego dnia dostałem wiadomość od Kruczka, że muszę wyjechać na zgrupowanie na całe lato. Wtedy czułem ogromną złość, smutek i strach że ostatni raz się tak zakocham. Nie miałem takiego dobrego przyjaciela, który mógł by mi doradzić co zrobić. Musiałem jechać i ją zostawić. Nigdy nie zapomnę o Oli, z którą spędziłem najwspanialsze tygodnie mojej młodej dorosłości. Lecz jednak mogłem zakochać się jeszcze bardziej i odnaleźć swoją miłość życia . Szczerze nie żałuje mojej decyzji. Jeśli bym tak nie postąpił, nigdy nie poznałbym Ewy. Jeśli bardzo ją kochasz i niewyobrażalnie zależy Ci na niej to musisz wszystko zrobić aby nią zostać i spędzić z nią resztę twojego czasu. 


   Po tych słowach za rogu pokoju pojawiła się Ewa. Podeszła i bardzo mocno przytuliła swojego męża. Krzysztof w tym momencie wiedział jak ma postąpić.

--------------------------------------------------------------



No to chyba wróciłam! :*
Z góry Was przepraszam za tak długą nie obecność. Czekaliście za mnie aż 5 miesięcy i jestem ogromnie szczęśliwa, że są na świecie takie dobre duszyczki jak wy i że mnie wspieraliście abym dalej pisała. Obiecuje Wam, teraz zacznę regularnie pisać. Teraz jak to czytacie , za pewnie pisze już 10 rozdział opowieści o Krzyśku.
Jeszcze raz Was serdecznie pozdrawiam i całuję :* 
Milena

1 komentarz= 1 dzień szybciej następny rozdział


PS. Możecie śledzić mnie i mieć informacje o blogu na następujących profilach :
1.  Bo skoki narciarkie to najlpeszy sport zimowy
2. Mój ask
3. Mój instagram

Na wszystkich są informacje o blogu i kiedy pojawi sie nowy rozdział. :)

sobota, 15 marca 2014

8. Miłość czy kariera ? ❤

   Rankiem pierwszy z trójki nowych przyjaciół wstał Krzysiek. Nie wygodna kanapa dała mocno w kość kręgosłupowi chłopaka. Chcąc zrobić swojej nowej dziewczynie niespodziankę postanowi, że zrobi jej najlepsze śniadanie do łóżka, jakiekolwiek jadła. Wiedząc, że gorąca kawa będzie jej najlepszym lekarstwem na ból głowy, zrobił jej duży kubek. Wszystko pięknie wyglądało z różą która znajdowała się w wazonie. Po cichu zakradł się do sypialni i siadł przy Ani kładąc na łóżku jej śniadanie.
-Wstawaj kochanie, dochodzi już 10.- powiedział budząc dziewczynę.
- yyy... yyy... która godzina, jak mnie głowa nawala, co jest.-Powiedziała dziewczyna. Pierwsze co ujrzała to to, że nie miała na sobie ubrań tylko luźno narzuconą koszulę na bieliznę.
- Boże czy my...- Nie skończyła zdania gdy usłyszała odpowiedź
- Nie. A teraz jedź śniadanie.- powiedział skoczek
- O jak dobrze, dziękuję. - wzięła się za jedzenie przypalonego omleta, nawet nie skarżąc się na niego.
   Nie patrząc na godzinę spędzała kolejne miłe popołudnie w towarzystwie Krzysztofa. Znajdując kolejne porozrzucane ubrania po salonie wreszcie natknęła się na swój telefon. Włączając go ujrzała  ze strachem 76 nieodebranych połączeń i 25 SMS od matki. Otwierając jedną z wiadomości ujrzała następującą treść


"gdzie jesteś? Dlaczego nie można się do ciebie dodzwonić? proszę Cię odbierz ! "

   Zapomniała o, tym że ma być na noc w domu. Popatrzyła się na Krzyśka i opowiedziała jemu całą historię zdarzeń.
-Nie martw się, odwiozę Cię do domu i powiem że zostaliśmy na noc u mojej mamy bo nie chciała nas puścić. Wszystko będzie nie bój się. -powiedział skoczek. Słysząc to Ani troszeczkę opadły nerwy.
   Droga do domu Ani była szybka, jadąc 65km/h migiem zajechali do rodzinnego domu dziewczyny. Widząc matkę czekająca i wyglądającą na Anie w oknie obydwoje poczuli strach.Wysiedli z samochodu i powolnym krokiem zmierzali w stronę drzwi. Dziewczyna pociągnęła za klamkę i przełożyła nogę do środka. Kobieta już czekała na nią.

-Nie mogę już krzyczeć na ciebie, to będzie bez sensu. Wychowywałam Cię jak najlepiej mogłam. Masz własny rozum. Jesteś już dorosła.-powiedziała po cichu matka
-Nie chciałam żeby tak wyszło. Wiem że zrobiłam źle. Nie
obawiaj się nie spałam z nikim, nie ćpałam narkotyków i nie piłam wódki. Po prostu przyjechaliśmy późno i Krzysiek zaproponował mi abym została u niego. - wskazała na chłopaka , który ruszał głową twierdząco.
-Rozumiem, nie musisz się tłumaczyć. Byłam w twoim wieku, wiem że jesteście razem. Nie musicie się kryć. -Powiedziała. To zdanie bardzo zaskoczyło Anie, nie wiedziała że tak to wiadac że jest zakochana po uszy w chłopaku.
- Przepraszam że nie mówiłam tego ale nie chciałam żeby od razu to wyszło na jaw.- Odpowiedziała
- Dobrze już dobrze. Jesteście młodzi, wyszalejcie się! Ale najpierw Krzysiek musi przyjść do mnie czy może być z tobą.-Wtrącił się żartując ojciec.

   Wszyscy usiedli razem przy wielkim stole i zaczęli rozmawiać. Na ustach młodych pojawił się uśmiech. Mogli razem swobodnie pokazywać do siebie uczucie.  Obydwoje byli wtuleni w siebie siedząc na kanapie. Wsłuchując się w rady rodziców snuli swoje plany na przyszłość. Gorąca kawa która towarzyszyła w rozmowie, oddalała od odejścia.
 
   W końcu trener Kruczek zadzwonił do skoczka.
-Halo? - zapytał skoczek
-Halo, to ja Łukasz. Pamiętasz mnie jeszcze? Co robisz?-Odpowiedział
-Jestem ze swoją dziewczyną. -
Powiedział dumnie chłopak. - a co? przecież nie mamy dziś treningów.

-Nie ale musimy się spotkać i jak najlepiej szybko. - skomentował trener. Serce Krzyśka na chwilę stanęło, nie wiedział co ma sądzić po takich stanowczych słowach, które usłyszał prze słuchawkę komórki.
- Ok już jadę co Ciebie. -Odpowiedział

   Pożegnał się z rodzicami dziewczyny. Uważał ich za "spoko gości". Zdążył się tak zaprzyjaźnić z ojcem dziewczyny, że umówił się z nim na wspólny mecz piłki nożnej.
   Ania poszła odprowadzić chłopaka do drzwi, ponieważ chciała odpocząć po wczorajszych zdarzeniach. Pełen miłości pocałunek skończył ich spotkanie.
   Na drugim końcu miasta, w małej kafejce czekał na skoczka jego trener. Z punktu widzenia szkoleniowca wiadomość, którą miał do przekazania skoczowi była bardzo dobra. Jednak dla Krzysztofa była smutną wiadomością. Po kilku minutach na miejsce spotkania dotarł sam skoczek. Sam także przeczuwał, że to będzie wiadomość, która należała do trochę gorszych.
-No cześć co tam? -Zapytał skoczek 

-Siadaj szybko bo mam dla Ciebie propozycję.-skomentował skoczek
-Dobra dobra. Mów - odpowiedział
-
Heinz Kuttin zaproponował mi współpracę z tobą w Austrii przez 2 miesiące. Wyjazd już za tydzień. Decyzje musisz podąć jak najszybciej. - zaproponował trener polskiej kadry narodowej. 
   Krzysztofowi odjęło mowę. Wiedział że jeśli pojedzie jego związek się zakończy. Nie chciał nawet o tym myśleć, że nie spotka już nigdy Ani, ponieważ i ona musiała za dwa miesiące wracać na studia. Chciał spędzić z nią najwspanialsze miesiące swojego życia. To było dla niego za trudne ...


-------------------------------------------------------------------Przepraszam że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Ogólnie miałam dość mało czasu do napisania go. Oceńcie go sami swoimi komentarzami. Następny obiecuję, że będzie nie długo i nie będziecie czekać aż 2 tygodni.


1 komentarz = 1 dzień szybciej nowy rozdział

Milena <3

sobota, 1 marca 2014

7. ❤ Umiej być przyjacielem, znajdziesz przyjaciela.

   Całe życie Ani w jednej chwili nabrało odpowiedniego rytmu. Zapomniała o śmierci swojego dziadka a za razem najlepszego przyjaciela. Czuła teraz, że Krzysztof jest jej wszystkim. Zapatrzona w jego oczy widziała z nim całą przyszłość.
-Wiesz czego się najbardziej bałem?- spytał Krzysztof
-Czego?
- Że wtedy w barze przywalisz mi z całej siły.- powiedział żartem Krzysiek
- Ha Ha ha.- odpowiedziała ironicznie- Dobra dobra, uważaj bo teraz mogę oddać. 

   Gdyż dobiegała godzina 15:00. Razem postanowili, że nie warto jechać jeszcze ok. godziny do rodzinnej miejscowości Krzyśka a później wracać kawał w noc. Postanowili, że wrócą do domu aby tam spędzić wieczór.
   Po półtora godzinnej podróży powrotnej byli przed domem Krzysztofa. Wypakowali swoje rzeczy z samochody i zanieśli je do domu. Jak zawsze zamówili pizze i postanowili resztę dnia spędzić przed dobrym filmem. 

- A więc co wybieramy komedia czy jakiś dobry horror?-spytał Krzysztof 
- KOMEDIA ROMANTYCZNA!-powiedziała głośno Ania. Choć uwielbiała oglądać horrory, postawiała na oglądanie komedii romantycznej. Wiedziała o tym, że może spędzić kolejny romantyczny wieczór w towarzystwie skoczka.
- Dla Ciebie zrobię wszystko, nawet obejrzę komedie romantyczną. -powiedział Krzysiek. Nie cierpiał oglądania durnych komedyjek, bo jego zdaniem tam są wymyślone same bzdury
-Dziękuję skarbię, to co myślisz o " I wciąż ją kocham "?
- Wybieraj sama.
- Nie lepiej obejrzyjmy " 50 pierwszych randek " albo " Listy do Julii"- nie mogła się zdecydować. Lecz na samym końcu i tak wybrała tą pierwszą.
   Zrobili sobie popcorn i usiedli razem na łóżku. Wtuleni w siebie przyglądali się losom 
John Tyree i Savannah Curtis. Choć i tak połowę filmu spędzili całując się lub gadając o różnych innych rzeczach. Były to chwile idealne dla nich samych. Obaj czuli się jak w 7 niebie. Motylki w brzuchu chciały im wywiercić wielką dziurę, aby mogły odlecieć i zostawić zakochanych w spokoju.
   Jednak tą idealną sielankę popsuł w jednym momencie głośny dzwonek do drzwi. Było juz ok. godziny 21:00 kiedy zdarzyła się ta sytuacja. Nie ogarnięty Krzysiek wstał w łóżka i wyjrzał przez duże okno, które idealnie padało na ulice gdzie jeździły samochody. Ujrzał nieznajome BMW na niemieckich numerach. Postanowił, że otworzy drzwi. Nie spodziewał się tej twarzy.

( Od tego momentu rozmowy będą przeprowadzane po angielsku, ja będę pisała po polsku żeby było łatwiej odczytać.)


-Cześć! Szukasz lokatora?- powiedział mężczyzna, wyciągną i pokazał ulotkę skoczkowi. 
- Tak, szukam. Wejdź do środka. - Oznajmił skoczek
- O przepraszam nie przedstawiłem się, mam na imię Andreas Wellinger.- przedstawił się drugi skoczek. Ania ,która w tej chwili jadła kanapkę w kuchni upuściła ją z zaskoczenia i odwróciła nie dowierzając własnych oczom. 
- Witaj, my się chyba znamy, jestem Krzysztof Biegun a to moja dziewczyna Ania- skazał palcem na dziewczynę, która już szła podać rękę skoczkowi. Na szczęście mijała lustro i uwarzyła kątem oka, że jest cała ubrudzona w majonezie. 
- Cześć, cześć. Jestem Ania i zawsze chodzę czysta nie tak jak dziś. -powiedziała z uśmiechem na twarzy
- A więc zacznijmy od tego czy mogę być twoim lub raczej waszym lokatorem? - Spytał się Andreas.
- Może usiądźmy na kanapie i odpadajmy szczegóły  .-zaproponował Krzysiek
   Cała trójka siedziała na sofie ze skóry trzymając w ręce piwo. Ostatecznie stwierdzili, że skoczek z Niemiec może zamieszkać w domu. Miał wynająć pokój z widokiem na ogród. Duży, piękne umalowany niczym nie odstawał od sypialni Krzyśka. 

   Bardzo dużo ze sobą rozmawiali, mino bariery językowej wiele nowych rzeczy od siebie się dowiedzieli. Na przykład to, że skoczek z Niemiec przyjechał na całe lato, aby trenować z osobistym trenerem polskim, który mieszkał w Zakopanym. Krzysztof zdecydował że od razu zostanie Andreas u niego i nie będzie się plątał po nieznajomych hotelach. Zaprowadził go do jego pokoju i tam go już zostawił. 
   Teraz sama Ania została ze skoczkiem z Polski. Była tak okropnie zmęczona że zapomniała o tym, że miała wrócić na noc do domu. Krzysztof zaproponował jej aby tą noc spędziła u niego w domu. Przeprała się w jego koszulę i położyła się. W końcu zasnęła na niewygodnej kanapie przed telewizorem w salonie. Widząc to Krzysztof wziął ją na ręce i zaniósł ją na jego wielkie łoże w sypialni. Mino że dziewczyna kleiła się do niego pod wpływem alkoholu, postanowił, że nie prześpi się z nią i sam spędzi resztę nocy w salonie. Nie chciał aby czuła się niekomfortowo w tej sytuacji, której sama nie była świadoma. Chciał czekać na odpowiedni czas.
--------------------------------------------

Jak obiecałam tak i zrobiłam. Ten rozdział pisałam mi sie bardzo fajnie i jestem z niego zadowolona, pozostawiam Wam go ocenić. Przez ostatnie tygodnie nie miałam wgl weny twórczej aby coś napisać.
Jeszcze proszę Was o jedno wejdźcie w zakładkę u góry " informowani o rozdziałach" abym mogła Was informować o kolejnych częściach tego opowiadania.
Jeszcze jedna wiadomość. Rozdział ten dedykuję Weronice , która mnie motywowała do napisania kolejnego rozdziału <3

Milena. 

PS. Następny rozdział postaram się napisać na przyszły tydzień, lecz nie wiem czy zdążę ponieważ wyjeżdżam na narty i mam dużo zawodów :)  

poniedziałek, 17 lutego 2014

6. [...] miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj. ❤

   Miejscowość leżała o 90 km oddalona od Zakopanego. Droga w samo południe wydawała się dość ciężka. Dobrze że nie było korków. 35°C dawało dość mocno w kość. Na drogach szybkiego ruchu nie było dużo samochodów, więc Krzysiek mógł nacisnąć na pedał gazu trochę więcej niż zazwyczaj.
   Ania siedziała na fotelu pasażera wpatrzona w kierującego Krzysztofa. Włączyli ulubioną składankę piosenek z lat 80-tych. Obaj lubili takie utwory. By jeszcze bardziej umilić sobie czas, śpiewali razem. Nie wypadało to najlepiej, ponieważ na ich uszy nadepnął słoń. Czuli się razem bardzo swobodnie. Nie udawali nikogo. Zachowywali się tak jakby znali się od dziecka.
   Chwile później wjechali samochodem w las. Krzysiek chcąc zaimponować Ani, przygotował jej niespodziankę. Stanął samochodem pod dużym dębem. Znał miejscowość, w której przebywali więc postanowił, że przygotuje mały poczęstunek dla dziewczyny. Piknik usadowiony był w niezwykle malowniczym miejscu. Piękny krajobraz gór oczarował dziewczynę. Wszystko było idealnie zaplanowane.
-Jak tu pięknie. Wszystko ty przygotowałeś?- Zapytała Ania
-Nie można powiedzieć że wszystko, ale większą część. Mam tutaj wielu moich kolegów ze szkoły, oni tutaj rozstawili to a ja nadzorowałem prace z Zakopanego. Myślę że Ci się to podoba? - skomentował
-Znasz moją opinie, jest perfekcyjnie.-odpowiedziała
   Poczęstowali się posiłkiem. Było bardzo dużo słodkości, które Ania uwielbiała. To było jej największą zmorą, ponieważ potrafiła zjeść kilogram swoich ulubionych cukierków a później poprawić jeszcze pizzą i butelką coca-coli. Ale i tak była bardzo chuda.
   Jedli w ciszy, gdy nagle Krzysiek i powiedział.
- Chciałbym Ci jeszcze coś powiedzieć. Nie wiem czy dobrze robię ale już dużej nie mogę- odpowiedział
- Tak? - zapytała dziewczyna. W jednej strony poczuła motylki w brzuchu a z drugiej wielkie przerażenie. Ich oczy wpatrywał się w siebie. Czuć było tą emocjonalną więź między nimi. Ania uwielbiała każdą spędzoną chwilę z chłopakiem. To samo czuł Krzysiek.
- Choć znamy się nie długo ty wiesz że ja do Ciebie coś czuje. Jesteś najwspanialszym darem jakim mogłem dostać od losu. Wtedy w barze zakochałem się od pierwszego ujrzenia Ciebie. Dlatego Cię tutaj zaprosiłem, chciałem Ci wszystko to powiedzieć.- Wyjawił Krzysiek. Wreszcie nie musiał tego ukrywać. Był szcześliwy z tego że to powiedział. Nie wiedział co odpowie na to dziewczyna, ponieważ zaniemówiła. Po dłuższej chwil odpowiedziała tak jak myślał Krzysiek. 
- Ja czuje to samo do ciebie co ty do mnie.Po prostu zakochałam się w tobie, może jestem głupia ale jesteś moją największą miłością.-odpowiedziała
   W ich oczach zaiskrzyły padające promienie słoneczne. Razem stali wtuleni w siebie. Nawet obcy człowiek przechodzący koło nich stwierdził że są w sobie szaleńczo zakochani. To było najlepsze co mogło ich spotkać.
- Kocham Cię- powiedział Krzysztof
-A ja ciebie bardziej.-odpowiedziała
   Po tych słowach ich twarze spoczęły w romantycznym pocałunku. 


--------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM ! 
Już chyba zawsze będzie tak zaczynać. Wiem że rozdział jest krótki i dość nudny. Ogromnie Was przepraszam że musieliście czekać tok długo. Miał być na wczoraj a jest dopiero dzisiaj. Obiecuje że się poprawie :)
Następny zaplanowałam na przyszły tydzień


PRZECZYTAŁEŚ/ŁAŚ= SKOMENTUJ !

Pozdrawiam Milena ;3

sobota, 8 lutego 2014

Info

   Musze Was poinformować, że na razie nie mam napisanego następnego rozdziału. Będzie on gotowy najwcześniej na 16 luty (tj. niedziela). Wiem że będziecie bardzo źli, ponieważ obiecałam Wam że napiszę go na poniedziałek. Z różnych przyczyn nie zdążyłam go napisać. Postaram się uzupełnić go najwcześniej. W głowie mam już go i obiecuję małą niespodziankę.
   Czekajcie na niego! :3

Pozdrawiam Milena ;3

środa, 22 stycznia 2014

"Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości."

   Trwali tak do chwili, w której zadzwonił telefon Ani. Na ekranie leżącego na stoliku IPhone, widniała wiadomość od rodziców dziewczyny.
-Przepraszam, nie wiem co mnie do tego poniosło. To już się nigdy nie powtórzy.-zaczął przepraszać Krzysiek
-Nie no, to moja wina.- skomentowała dziewczyna- może o tym zapomnijmy i dajmy sobie spokój.
-Tak, tak.
   Ania wzięła komórkę do ręki i ujrzała SMS o treści


"Ania gdzie jesteś? Martwimy się. Zadzwoń "


   Dziewczyna postanowiła, że opuści Krzysztofa. Chciała ochłonąć po wydarzeniach, które miały miejsce. Czuła się z tym po prostu głupio. Nie wiedziała co o tym sądzi Krzysiek. Mimo ,że odczuwała do niego miłość, zaniepokoiło ją to, że on powiedział "że to nie już nigdy nie powtórzy". Wtedy jeszcze bardziej myślała nad odpowiedzialnością, za popełniony czyn.

-Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Napisz do mnie SMS lub zadzwoń
jak ci poszło ze znalezieniem lokatora.- powiedziała dziewczyna
-Ale dlaczego musisz już iść. Poczekaj, ja cię odwiozę.-skomentował Krzysiek
-Nie, nie trzeba już wystarczająco byłeś dla mnie dobry. Wspaniale spędziłam z tobą czas. -odpowiedziała Ania
-Okej, ale na pewno sobie poradzisz?- zapytał
-Na 100%
   Wzięła torebkę oraz sweterek i wyszła przez duże drzwi. Deszcz już nie padał więc nie musiała biec na 10 cm koturnach. Zamówiła taxi i pojechała do swojego rodzinnego domu. 

   Na miejscu była dość szybko. Zapłaciła za podróż i weszła do mieszkania. Tam czekali już na nią zdenerwowani rodzice. Gdyż babcia wyszła z domostwa, nie powiedziała o planach córki. Ania choć miała już 20 lat, to i tak była bardzo kontrolowana przez opiekunów. Nie raz chciała uciec ze swojego domu.
-Moja droga panno, o której się wraca? -zapytała matka
- O tej co widzisz. - odpowiedziała ze złością dziewczyna
- Jak ty się odzywasz do matki?- skomentował ojciec
- Czy wy chociaż raz nie możecie być normalni, jak inni rodzice? Jestem już pełnoletnia, mogę wracać o której mi się podoba.
-A więc dobrze, rób jak uważasz. Ale jak przyjdziesz z płaczem do mnie lub do ojca to zobaczysz co się będzie działo.-powiedziała matka

-Dziękuję. - odpowiedziała z sarkazmem Ania.
   Dziewczyna ze złością poszła na górę. Rzuciła torbę na łóżko i poszła się zmyć cały makijaż oraz zmienić ubranie. Była godzina 20:30, kiedy położyła się spać. Zmęczona była całym dniem.


Następny dzień.

  
   Wstała o godzinie 9:00 obudzona, wiadomością od chłopaka, z którym się wczoraj całowała. Była zaskoczona tekstem SMS'a.


"Wstałaś? Jeśli tak, to w ramach przeprosin, zapraszam Cię na zwiedzanie mojej rodzinnej miejscowości. O 12 będę pod twoim domem."


      Gilowice były oddalone od Zakopanego o 90 km. Sama nie wiedziała czy jechać, czy nie. Samo zastanawianie się, zajęło jej prawie dwie  godziny. Musiała podjąć właściwą decyzje.Byłą godzina 10 kiedy zaczęła się powoli ubierać. Założyła jeasny z house, czarną bokserkę a no to kurtkę jeansową. Zeszła na dół aby zjeść jakieś śniadanie. Tam czekała już matka.
- Dzień dobry. Wstałaś? Przepraszam że wczoraj tak się zachowałam. Trochę przesadziłam. - powiedziała kobieta
- Nic się nie stało. Rozumiem Cię że się martwisz. Chciałabym Cię powiadomić o tym, że dzisiaj cały dzień mnie nie będzie w domu.-odpowiedziała dziewczyna
-Okej. A mogę wiedzieć gdzie jedziesz?-zapytała się matka
-A więc poznałam wspaniałego chłopaka, który mnie zabiera na zwiedzanie okolicy. Mamy jechać do jego rodzinnego domu.- skomentowała
- Dobrze.
   Ania zjadła jak zazwyczaj tosty z szynką i serem. Był to jej ulubiony zestaw. Nie dbała o kalorie. Miała taką figurę jak najlepsze modelki. Jadła co tylko chciała. 

   Do wyjścia została jej ostatnia godzina. Postanowiła, że się  odpowiednio przygotuje. Umalowała sobie jasne cienie na oczach. Rzęsy podkreśliła dość wyraźnie maskarą "Twist up the volume". Nie przebierała się, tylko zostawiła takie same ubrania. Wzięła mały plecaczek w ręce. Włożyła do niego kilka kanapek, tymbarka portfel oraz inne szpargały. Pakowanie zajęło jej dość długo. Krzątała się po pokoju patrząc co jeszcze może wziąć. Zapomniała o czasie.
    Nagle usłyszała krzyk matki, ponieważ od paru minut pod drzwiami domu stało
Suzuki Krzyśka.
-Ania! Szybciej, pospiesz się! - zawołała mama
-Już, już.
   W nerwach zamknęła drzwi swojego pokoju. Zeszła schodami na dół. Pożegnała się z matką i przez okno kuchni ujrzała Krzysztofa czekającego na nią na dworze. Pojawił się na jej buzi ogromny banan. Krzysiek widząc wyglądającą przez okno Anie także się ucieszył. Dziewczyna wzięła jeszcze od mamy dodatkowe pieniądze na drogę i wyszła aby się przywitać z chłopakiem. Na dzień dobry pocałowali się symbolicznym pocałunkiem w policzek.
-A więc witaj! -powiedział Krzysiek
-Dzień Dobry. Co u pana słychać?- odpowiedziała Ania
- A bardzo dobrze. Proszę wsiadaj.- Skomentował Krzysiek. Otworzył jej drzwi od samochodu jak prawdziwy
dżentelmen. Później sam ominął cały samochód i wszedł do środka. 

-Zabieram Cię go Gilowic. Tam się wychowałem. To jest wspaniała miejscowość. A po za tym mam tam dla ciebie  niespodziankę.-zainformował Krzysiek
- Ooo mi już się podoba. A więc jedźmy!

------------------------------------------

Dość szybko napisałam ten rozdział. Miałam troszkę więcej czasu, to chyba dlatego. Cały poświęciłam mojej głównej bohaterce Ani. Dziękuję za wszystkie dodane komentarze. 

Pozdrawiam Milena

Przeczytałeś/łaś=Skomentuj

czwartek, 16 stycznia 2014

"Podróż do szczęścia"

   Podróż spędzona była w miłej atmosferze. Mimo padającego deszczu oni mieli uśmiech na ustach. Dom Krzyśka znajdował się niedaleko skoczni. Przejechanie kilkunastu ulic zajęło im niespełna 15 minut. Ania która wyszła z samochodu oniemiała
- Matko jakie ty masz dom. - Powiedziała
- Dzięki. Starzy mi odpisali. Cała chata dla mnie. Nie mam rodzeństwa to jestem tylko jeden sam w tym wielkim domu.-odpowiedział chłopak
- To patrz z jednych spraw jesteśmy tacy sami. Ja też jestem jedynaczką. - skomentowała dziewczyna
- Masz kluczę i leć szybko do domu bo jeszcze się przeziębisz.
   W czasie gdy Krzysiek wypakowywał swój sprzęt narciarski, Anka podziwiała domostwo Krzysztofa. Dom wydawał jej się przepiękny. Zawsze marzyła o takim. Wielki ogród, w którym znajdują się przeróżne krzewy, budynek piętrowy z ogromnym tarasem. " Willa godna prezydenta" pomyślała. Gdy przekręciła klucz ujrzała gigantyczny salon, z którym połączona była jadalnia wraz z kuchnią. Sześćdziesięcio calowy telewizor był umieszczony na północnej ścianie. Podeszła do niego i zobaczyła wiele płyt za tytułowych " MOJE SKOKI" "CO MAM JESZCZE POPRAWIĆ". Było ich mnóstwo. Wszystkie były związane ze skokami.
-I jak ci się podoba?- powiedział Krzysiek, który wszedł do domu.
-Jejku, twój dom jest przepiękny. Taki wielki. Jest 3 razy większy od mojego.
-Dziękuję. Dla mnie jest to udręka mieszkać w takim domu. 

-Dlaczego?
-No pomyśl, chciałabyś mieszkać sama i mówić do ścian.
-Nie myślałeś o lokatorze?
-Nie ale to jest dobry pomysł. Muszę zrobić ogłoszenia. 

-O bardzo chętnie pomogę, nie mam nic do robienia u mnie w domu to do tego się chociaż przydam. No chyba, że togo nie chcesz.
-Oczywiście, że chce żebyś została. Nasza randka na skoczni się nie udała to ją teraz spędzimy świetnie. A teraz chodź usiądźmy i może coś zjemy.

   Gdyż obaj potrafili przypalić wodę na herbatę, postanowili zamówić pizze. Uważali że chwile spędzone razem były najlepsze. Siedząc na sofie rozmawiali o jak najlepszym spędzeniu wakacji. On miał przed sobą dużo zgrupowań w wielu krajach Europy, a ona postanowiła że zostanie w Zakopanym. Co niemiara rzeczy ich łączyła. Nie dość że mieli tyle samo lat to jeszcze  takie same zainteresowania. Uważali siebie za najlepszych przyjaciół, chodź znali się nie długo.
   W jednym momencie coś zatrąbiło za oknem. Gotowa pizza znajdowała się w aucie, które czekało na właściciela domu. 

-30zł się należy-powiedział dostawca pizzy
-Oczywiście proszę.
   Krzysiek wziął zamówienie i poszedł do domu. Wraz z Anią siadł przy stole i zaczęli omawiać sprawę z lokatorem. Na samym początku postanowili zrobić ogłoszenia informujące o szukaniu współlokatora Krzysztofa. Chłopak wyjął duży papier i położył go na stole, na którym obok było jedzenie. Na plakacie miał istnieć napis:


Ogłoszenie!
Poszykuje chętnego na zostaniem współlokatorem mojego domu. Adres mieszkania to osiedle Kasprusie, Zakopane , dom nr 25*. Jeśli jesteś zainteresowany ogłoszeniem zadzwoń do mnie. To mój numer : 546 649 224*.
   Pisanie zajęło im krótko. Cały plakat był prawie gotowy. Zostały im jedynie ostatnie poprawki.  Siedzieli koło siebie. Wpadrzeni na swoje dzieło byli naprawdę zadowoleni. Wyszło im naprawdę świetnie.
   Ania wzięła kolorowy mazak do ręki aby nanieść ostatnie poprawki. Trzymając przez dłuższą chwilę w ręce, nagle go upuściła. Spadł pod stół. Krzysiek chcąc być uprzejmym schylił sie po niego, lecz nie za uwarzył, że Ania robi to samo. Będąc pod stołem ich głowy znajdowały się na takiej samej wysokości. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. W jednej chwili ich twarze przysunęły się do siebie. Obaj czuli, że w ich brzuchach szaleją motylki ze szczęścia. Po krótkim czasie ich usta się połączyły w romantycznym pocałunku.
*Przypadkowe dane



--------------------------------------------------------


A więc jest już 4 rozdział mojego opowiadania. Trochę musiałam się zmusić do pisania, bo według mnie małe zainteresowanie jest blogiem. Bardzo się oczywiście cieszę, że dostaje pytania "kiedy będzie kolejny rozdział". To dla mnie bardzo ważne że osoby są zaciekawione kiedy napiszę. To bardzo mnie motywuje. Liczę na wasze komentarze pod postem.

PS. Kto wybiera się do Zakopanego?

Pozdrawiam Milena

Przeczytałeś/łaś = Skomentuj

niedziela, 12 stycznia 2014

Informacja !

Cześć! :)
Mam dla was ważną wiadomość! Na razie nie mogę dodać kolejnego rozdziału. Jedną z przyczyn jest brak weny ale także brak czasu. No wiecie co teraz jest wszystkie poprawianie ocen. Mam nadzieje że postaram się dokończyć 4 rozdział(który już połowie gotowy na niedzielę tj. 19 styczeń. Przepraszam was za to ale niestety musiałam tak zrobić.


-------------------------------------------

GOTOWI NA KONKURSY W POLSCE? WYBIERA SIĘ KTOŚ?

PS.JEJKU ŻEBY MORGI WRÓCIŁ NA IO <3 

Pozdrawiam Milena

sobota, 4 stycznia 2014

"Codzienna rzeczywistość nie jest taka zła"

   Całą wczorajszą noc Anka myślała o zdarzeniach, które przytrafiły jej się pubie. Krzysiek wydawał jej się naprawdę miłym chłopakiem. Cały czas rozmyślała po co zgodziła się na jego zaproszenie. Może on zaprosił ją tylko dlatego, że był pijany a może dzisiaj już jej nie pamięta. On nawet nie wziął od niej numeru telefonu. Zadawała sobie jedno pytanie jak on się z nią skontaktuje. Miała mętlik w głowie. Nie wiedziała co ma zrobić. Iść czy nie iść?
   Spojrzała na zegarek.
-10. Trzeba wstawać.-Powiedziała
   Wstała z łóżka i pobiegła do toalety. Okropnie się źle czuła. Głowa chciała jej pęknąć, tak ją bolała. Powoli rozczesała swoje piękne długie czarne włosy, które były dużo razy malowane, ponieważ widać było odrosty. Umyła zęby i postanowiła się ubrać. Założyła jeansy z Reserved, bluzę z Cropp'a oraz czarne Vans'sy. Zeszła schodami na dól do kuchni aby przygotować sobie śniadanie. Klatka schodowa była kręta. Grube drewniane schody nie wydawały hałasu gdy schodziła po nich Anka.
   Ujrzała swoją babcię, która krzątała się po dużej kuchni. Przygotowała jej ulubione tosty. Przy tym czarna kawa była idealna. Lecz nie koniec dobrych informacji dla Ani na dziś. Babcia miała dla niej niespodziankę. 

- Mam dla Ciebie list.-powiedziała babcia
-Do mnie? Od kogo?- pytała z wielkim zainteresowaniem
-Nie wiem od kogo, zauważyłam go pod drzwiami dziś rano.Proszę
   Ania otworzyła kopertę w której był list.


Kochana Aniu! 
Za pewnie jeszcze śpisz, ale nie wiem w którym pokoju. Jak bym wiedział to bym ten list włożył do okna. Dobrze ale przejdźmy to konkretów. Nie chce pisać długo, bo bym Cię zamęczył. Nie mam do Ciebie numeru telefonu wiec musiałem napisać do Ciebie list. Trening zaczyna się o 14:00. Będę czekał na Ciebie przy wejściu. Nie odejdę aż dopóki ty nie przyjdziesz. To jest mój numer telefonu w razie problemów zadzwoń 948-291-660.
 Krzysiek
   
   Przeczytała go z zaskoczeniem. Nigdy jeszcze nie dostała listu od chłopaka. Uważała to za bardzo romantyczne. Z rana miała wątpliwości czy iść na trening do Krzyśka czy nie iść. Lecz postanowiła, że wybierze się na Wielką Krokiew. Była godzina 11:30, więc pomyślała, że weźmie gorącą kąpiel przed wyjściem.
   Chciała się odprężyć i zrelaksować. W łazience zapaliła świeczki i puściła muzykę. Napuściła pełną wannę wody powoli zanurzyła się w niej. Rozmyślała o życiu. O jutrzejszym pogrzebie dziadka, o rodzinie i o Krzyśku. Myślała że Krzysiek ma ją jako jednorazową przygodę i że zapomni o niej, a tu ten list. Czuła zakłopotanie. Nigdy żaden chłopak nie zabiegał tak o nią.
   Kąpiel trwała 2h. Miała jeszcze godzinę do wyjścia więc chciała się jak najlepiej przygotować. Było lato, więc postanowiła się ubrać w śliczną sukienkę z H&M. Do tego założyła czarny sweterek z  House'a. A na nogach miała wysokie koturny na ozdobnym obcasie z Reserved. Wyprostowała swoje włosy prostownicą. Makijaż miała średnio mocny. Ciemne cienie podkreślały jej piękne czarne oczy. Wyglądała zniewalająco. Całe szykowanie zajęło jej pół godziny. Zeszłą na dół aby powiedzieć babci, że idzie się spodkach z kolegą i wróci późno.
   Zamówiła taxi i pojechała na trening skoczków narciarskich. Droga była dość długa. Trudno się jechało przez zatłoczone ulice Zakopanego. Lecz czego można było się innego spodziewać. Były wakacje. Ludzie przyjeżdżali aby tu odpocząć. Zakopane Anka uważała za swój drugi dom. Znała go od podszewki. Czuła się tutaj jak ryba w wodzie. W końcu w dzieciństwie była na przerwie w nauce u dziadków.    
   Ujrzawszy Krzyśka czekającego przy bramie głównej pojawił się na jej buzi uśmiech. On także był zadowolony z przyjazdu dziewczyny. Wysiadła z taksówki i popędziła do Krzysztofa aby się z nim przywitać.
   Przywitali się symbolicznym pocałunkiem w policzek. Ania w głębi serca czuła, że jest szczęśliwa z tego że widzi chłopaka. Według niej źle postąpiłaby nie przychodząc tutaj.
-Przepięknie wyglądasz. Dobrze, że przyszłaś. Już nie mogłem się doczekać kiedy przyjedziesz tu do mnie.-powiedział Krzysiek
-Dziękuję. Miło Cię widzieć. A no i dziękuję za list. Wyślę Ci mój nr SMS. - odpowiedziała
-Okej. Chodźmy bo się spóźnimy. - odpowiedział
   Krzysztof wziął pod ręce Anię i razem poszli ku skoczki. Chłopak oprowadził ją. Byli ze sobą szczęśliwi. Nie musieli przed sobą nikogo udawać. W swoim towarzystwie czuli się swobodnie.
-Proszę tutaj jest twoje miejsce. Specjalnie w pierwszym rzędzie, żebyś mogła mnie obserwować.-Oznajmił z uśmiechem młody skoczek 

-Oh. Dziękuję. Jakiś ty miły. -odpowiedziała.
   Ania usiadła na widowni. Chłopak niestety ale musiał już iść na swój skok próbny. Dziewczyna obserwując skocznie ujrzała lecącego skoczka, który lądował na 130m. Był to Kamil. Mężczyzna po swoim oddanym skoku podszedł do dziewczyny siedzącej na trybunach skoczni w Zakopanym.
-Cześć! Fajnie, że przyszłaś. Krzysiek jest zadowolony. Widziałem, że chodzi cały czas uśmiechnięty. -powiedział MŚ
-Naprawdę, nie widziałam. Wczoraj wiele się działo. Dzisiaj miałam mętlik w głowie.-skomentowała
-Nie bój się Krzysiek to dobry chłopak, nie zrobi Ci krzywdy, być tego pewna. -odpowiedział Kamil - Dobra muszę już iść przygotowywać się do kolejnych skoków. A teraz się patrz bo nie długo twój mężczyzna będzie skakał -dodał z uśmiechem
   Nie musiała długo czekać. Około 5 minut po rozmowie na buli pojawił się cień lecącego skoczka. Był nim Krzysiek . Lądował w pięknym stylu na 136m.Zadowolony z siebie podniósł obie ręce do góry w ramach triumfu nad skokiem. Świetnie skakał na tej skoczni. Czuł się tutaj dobrze.
Stał na zeskoku gdy dziewczyna do niego podleciała.
- Brawo, brawo. No, no, no powiem Ci Krzysiu, że to był bardzo dobry skok. -pogratulowała mu dziewczyna.
-Dziękuję. Ja juz ostatni raz skakałem. Oddałem trzy równe i dalekie skoki. Idę się przebrać i wracam do ciebie. Czekaj tu na mnie i nie odchodź.-powiedział
-Dobrze dobrze.-odpowiedziała
   Ania usiadła na krzesełku. Myślała o tym co powiedział jej Kamil. Także coś czuła do Krzyśka. Pomyślała, że się zmieniła od wyjazdu z Krakowa. Nigdy czegos takiego by nie zrobiła co teraz robi. To było po za jej galaktyką, żeby umawiać się z chłopakiem, którego nic nie zna a poznała go dzień przed randką. Czuła, że będzie coś na rzeczy.
   Nagle ktoś zakrył jej oczy. W pierwszej chwili nie wiedziała kto oraz troszeczkę się przestraszyła. Gdy sie odwróciła ujrzała Krzysia. Usiadł koło niej. 
- I jak Ci się tutaj podoba? Pięknie prawda?-Zapytał się młody skoczek
-Bardzo fajnie, bardzo fajnie.Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie.-odpowiedziała
- Nie ma za co. Może to głupio zabrzmi ale chciałem żebyś tu ze mną była.  
- Powiem Ci szczerze, że dziś rano nie chciałam tutaj przyjść. Myślałam, że wczoraj co się stało było jednorazowym incydentem. Jednak gdy dostałam twój list to się zmieniło. Poczułam, że ja coś dla ciebie znaczę. Że nie jestem dla ciebie obojętna.
- Nie jesteś dla mnie obojętna. Wtedy w pubie nie chciałem iść zamówić piwo, chciałem podejść do ciebie zagadać, lecz ty mnie wyprzedziłaś. To był najpiękniejszy moment gdy ujrzałem ciebie przy barze.
-Naprawdę? -zapytała zdziwiona. Czuła to samo co on.
-Tak.
   Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę. Gdy nagle ujrzeli  chmury, które wychodziły za obiektu do skakania. Czarne, duże, które niosą w sobie hektolitry wody. To typowe do gór. Nie widzisz nadciągających chmur, a gdy już nadejdą musisz szybko zwijać. Trener Kruczek ujrzawszy je dał nakaz zjechania na dół i udania się do busu czekającego pod skocznią. Ania przestraszyła się ponieważ zaczynał już padać deszcz a ona nie miała do kogoś iść. Na szczęście Krzysztof miał samochód. Suzuki Grand Vitara stał tuż za wyjście. Postanowiła, że zapyta się go czy ją nie podrzuci do domu.
-Krzysiek za chwilę zacznie padać deszcz. Mam wielką prośbę do ciebie. -zapytała, gdy pierwsza kropelka spadła jej na twarz
-Spokojnie. No jaką?-skomentował
-Czy mógłbyś mnie zawieść do domu? Jestem mokra, muszę się przebrać. Było świetnie i na pewno o tobie nie zapomnę ale muszę iść do domu.-oznajmiła
-Mam lepszy pomysł. Wpakuję moje narty do samochodu i pojedziemy do mnie. U mnie w domu się przebierzesz bo na pewno znajdą się jakieś ubrania. Później zjemy kolacje i odwiozę Cię do twojego domu.-zaproponował mokry mężczyzna
   Ania po dłuższym namyśle odpowiedziała
-Dobrze. Ale pamiętaj o 10 mam być w domu. - powiedziała z uśmiechem na twarzy
   Rozpętał się ogromny huragan. Pioruny waliły raz za razem. Oboje siedzieli w aucie.  Wsłuchani w ulubiony kawałek Ani, który leciał w radiu, wpatrywali się w niebo.
  
----------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM!  
Wiem, że długo nie pisałam. Cieszy mnie to że dostawałam pytania na Asku kiedy będzie kolejny rozdział. Miło mi że ktoś to czyta.


A więc jest 3 rozdział. Wiem że jest troszeczkę przymulasty ale ostatnio nie miałam weny do pisania. Wiem, że popełniłam te same błędy, muszę popracować na pisaniem. Obiecuję że kolejny rozdział będzie za tydzień. W razie jakichkolwiek pytań piszcie do mnie na asku oraz na mój e-mail.

Mój ask ------> www.ask.fm/milka2082

Mój adres e-mail ------>milka2082@interia.eu
Przeczytałeś/łaś = Skomentuj

Pozdrawiam Milena